Jak to się stało, że czterech chłopców wychowanych w konserwatywnej zielonoświątkowej rodzinie bez dostępu do radia czy telewizji skończyło na wyboistej drodze rock&rolla? Muzycy z Kings of Leon zdradzili, że czuli się jakby zawierali pakt z diabłem! W nowym roku tych nietuzinkowych artystów zobaczymy w Polsce!

Niegdyś - młodzi chłopcy w krzywo przycinanych przez matkę fryzurach, wiecznie podróżujący od miasteczka do miasteczka z nauczającym w nich ojcem pastorem. Dziś - rockowe gwiazdy największych światowych festiwali takich jak Coachella czy Glastonbury.

Kings of Leon, czyli bracia Caleb, Nathan, Jared Followill oraz ich kuzyn Matthew Followill, to jeden z najbardziej znanych rockowych zespołów dzisiejszych czasów. Jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę, jaka historia kryje się za powstaniem i sukcesem tej grupy.

“Byłem pewien, że pójdziemy do piekła”

Kings of Leon to muzycy wyrwani prosto z hermetycznej, zamkniętej społeczności religijnej, którą ze światem show biznesu dzieli przepaść. Niewiele brakowało, a fantastyczni muzycy zamiast jeździć w światowe trasy, życie spędziliby grając w małych, zielonoświątkowych kościołach! Co więcej dokładnie taka droga była w planach chłopaków, a wokalista zespołu Caleb przyznał nawet, że sam chciał zostać pastorem!

- Gdy zawarliśmy kontrakt z wytwórnią, w ogóle nie mogłem spać. Byłem pewien, że pójdziemy [przez to] do piekła i że nigdy nie zostanę już pastorem! To uczucie wcale nie było dobre - wspominał Caleb Followill w filmie dokumentalnym o zespole “Talihina Sky”.

Od kościelnego grania do nagród Grammy
Dzieciństwo muzyków z Kings of Leon nie mogło bardziej różnić się od ich aktualnego stylu życia. Brak kontaktu ze współczesną kulturą, liczne zakazy i celebracja skromności i prostoty - tak właśnie wyglądała ich codzienność! Bez dostępu do radia, nie słyszeli nawet o istnieniu królujących wtedy zespołów: U2 czy Pearl Jam. Niewiele później już jako Kings of Leon to właśnie supportując te grupy wybijali się na szczyt. Bracia Followill stali się ewenementem - w przeciągu kilku lat z grupy odciętych od rzeczywistości kościelnych grajków zmienili się w formację, której zawdzięczamy jedne z największych rockowych hymnów XXI wieku!

Paradoksalnie dokładnie dzięki dzieciństwu muzyków, które kręciło się wokół kościoła zielonoświątkowego, zdobyli oni swoje muzyczne podstawy. Być może to właśnie temu pierwszemu, spirytualistycznemu kontaktowi z muzyką zawdzięczają niepodrabialny styl Kings of Leon, który zachwyca na całym świecie.

- W naszej muzyce jest dużo wpływów takiego [kościelnego] grania. W kościele nie zaczynasz grać po to, aby stworzyć show, robisz to w ramach pełnienia służby. Wspólne tworzenie muzyki w ten sposób bardzo zbliża, nie czujesz presji - zdradził perkusista Nathan.

Do dziś Kings of Leon podczas swoich występów zabierają widzów w taką wyjątkową, przestrzeń pełną radości ze wspólnego grania oraz autentycznych uniesień i emocji. Takim graniem zespół podbija nie tylko sceny na całym świecie, ale i imponuje najwybitniejszym krytykom muzycznym, zdobywając m.in. już cztery prestiżowe nagrody Grammy.

Kings of Leon - jak stali się gwiazdami rocka?
Co musiało się wydarzyć, żeby czterech chłopców z ekstremalnie konserwatywnego środowiska otrzymało jakikolwiek cień szansy na zaistnienie w rock&rollu? W przypadku Kings of Leon był to… rozwód rodziców. Ta sytuacja spowodowana problemem alkoholowym ojca artystów, brutalnie wyrwała ich z zamkniętego, zielonoświątkowego świata. Choć dla rodziny Followilów był to niełatwy okres, otworzył młodym chłopcom drzwi do świata rocka. Ciągłe podróże i pielgrzymki w końcu dobiegły końca, a muzycy zyskali swobodę, jakiej dotąd nie mieli. Nie minęło wiele czasu, a młodzi Followillowie zaczęli kombinować jak najlepiej i najprościej wykorzystać nagłą wolność.

- W Nashville poznaliśmy kolesia, który powiedział, że właśnie dostał dwa tysiące dolarów za napisanie tandetnej piosenki country. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Potrzebowaliśmy pieniędzy, a nie chcieliśmy pracować w centrum handlowym, więc zaczęliśmy pisać kawałki - wspominał Nathan Followill.

I tak dzięki muzycznym umiejętnościom zdobytym w dzieciństwie bracia Followill zaczęli dorabiać na tworzeniu piosenek. Jednak ich utwory wcale nie cieszyły się popularnością w zdominowanym przez muzykę country Tennessee. Dlatego chłopaki wkrótce postanowili sami wykonywać swoje kompozycje. Tak powstał zespół Kings of Leon - grupa ambitnych dzieciaków, której najmłodszy członek Jared miał wtedy zaledwie 13 lat! Na początku kariery chłopaki wybili się i przyciągali uwagę przede wszystkim swoją ciekawą historią.

- Dla mediów byliśmy zespołem synów pastora z Tennesee, z dziwnymi fryzurami, które strzygła nasza mama. Dziennikarze przychodzili na koncerty po ciekawostkę, a my godziliśmy się z tym i postanowiliśmy to wykorzystać - zdradzili bracia Natahan i Jarred Followillowie.

Z czasem to ich muzyka zaczęła podbijać serca fanów na całym świecie, a ciekawa historia Kings of Leon zeszła na drugi plan. Zespół na stałe zagościli w świecie showbiznesu.

Dalej poszło już z górki! Supportowanie artystów takich jak U2, Pearl Jam, Bob Dylan czy The Strokes, występy na największych międzynarodowych festiwalach, światowe trasy i liczne wyróżnienia. Kings of Leon już od 22 lat tworzy dla fanów ich specyficzny, rockowy świat pełen zmysłowych, gitarowych brzmień, żywiołowych melodii, festiwalowych hymnów i autentycznego muzycznego przeżywania.

Widowiskowe koncerty tej formacji znane są ze swojego niepodrabialnego klimatu i poczucia jedności, jakie powstaje wśród widowni. Wszyscy zgromadzeni podczas koncertów stają się na chwilę Followillami! - podsumowuje Marek Kurzawa z agencji Prestige MJM.

Te niezapomniane wrażenia czekają nas także w Polsce! Zespół Kings of Leon zagra już 21 czerwca 2022 w Tarczyński Arenie Wrocław!









Autor: Gabriela Dybał

O nas

Wydarzenia kulturalne w Krakowie i Małopolsce – u nas dowiesz się o zbliżających się koncertach, festiwalach czy spektaklach. Sprawdź nasz kalendarz imprez!

Kontakt

kulturowo24@gmail.com
redakcja@kulturowo24.pl

Znajdź nas

Najnowsze