Czwórka Zielonych Płaszczy – Conor, Abeke, Rollan i Meilin – stali się więźniami. Zostali schwytani przez Przysięgłych i zniewoleni mimo że nie popełnili zbrodni, o którą się ich oskarża.
Okazuje się, że spisek przeciwko czwórce bohaterów sięga o wiele dalej, niż się wszystkim wydawało. Ktoś rozdaje karty i manipuluje zarówno Zielonymi Płaszczami, jak i władcami świata Erdasu. Conor, Abeke, Rollan i Meilin mogą (i muszą) zawierzyć tylko swoim zwierzoduchom. Jeśli ich misja się nie powiedzie, Erdas zniknie.
Lektura obowiązkowa dla fanów "Opowieści z Narnii" i "Władcy pierścieni". Siedem wciągających powieści oraz ekscytująca gra tworzą świat, w którym dzieci będą chciały na zawsze zamieszkać!
W skład serii SPIRIT ANIMALS wchodzą:
Spirit Animals. Zwierzoduchy. Tom 1 - Brandon Mull
Spirit Animals. Polowanie. Tom 2 – Maggie Stiefvater
Spirit Animals. Więzy krwi. Tom 3 - Garth Nix, Sean Williams
Spirit Animals. Ogień i lód. Tom 4 – Shannon Hale
Spirit Animals. Naprzeciw falom. Tom 5 – Tiu T. Sutherland
Spirit Animals. Wzlot i upadek. Tom 6 – Eliot Schrefer
Spirit Animals. Wszechdrzewo. Tom 7 – Marie Lu
Spirit Animals. Opowieści zwierzoduchów. Wydanie specjalne – Brandon Mull i inni
W skład serii SPIRIT ANIMALS. UPADEK BESTII wchodzą:
Spirit Animals. Upadek Bestii. Powrót. Tom 1 – Varian Johnson
Spirit Animals. Upadek Bestii. Spalona ziemia. Tom 2 – Victoria Shwab
Spirit Animals. Upadek Bestii. Nieśmiertelni strażnicy. Tom 3 – Eliot Schrefer
Spirit Animals. Upadek Bestii. Ognista fala. Tom 4 – Jonathan Auxier
Spirit Animals. Upadek Bestii. Serce Ziemi. Tom 5 – Sara Prineas
Spirit Animals. Upadek Bestii. Pazur Żbika. Tom 6 - Varian Johnson
Spirit Animals. Upadek Bestii. Szeptacz Burz. Tom 7 – Christina Diaz Gonzales
Spirit Animals. Upadek Bestii. Smocze Oko. Tom 8 – Sarwat Chadda
Data premiery: 10 marca 2021 r.
Wydawnictwo: Wilga
Książk znajdziesz TUTAJ
O autorze:
Sarwat Chadda jest londyńczykiem, który poznał kawał świata, od Wietnamu do Wenecji i od Ghany do Gwatemali. Nie jest to co prawda Erdas, ale zawsze coś. Zanim zaczął pisać, Sarwat był inżynierem i pracował przy projektach naziemnych i podziemnych. Opublikował dziesięć powieści, a każda z nich wypełniona jest akcją, mitami i przygodą, dzięki czemu zdobył parę nagród. Nie potrafi wyobrazić sobie lepszego sposobu na spędzenie dnia niż w towarzystwie wielkich bohaterów oraz mrocznych czarnych charakterów.
Fragment:
Rollan wiercił się w hamaku, bezskutecznie próbując przywołać sen. Szorstki jutowy materiał śmierdział, ale lepsze to niż leżenie na gołych, podmokłych deskach w towarzystwie szczurów, które chętnie podgryzały wystające palce albo odkryte uszy.
Zagracony areszt miał tylko jedno okno. Do tego było ono zamknięte i znajdowało się na drugim końcu korytarza, dlatego wentylacja pozostawiała sporo do życzenia. Powietrze zalatywało stęchlizną i wyraźnie był to efekt wielu dni, jakie ta łajba spędziła na morzu. Stary drewniany kadłub szkunera zajętego przez Przysięgłych jęczał pod spienionymi falami. Wokół dało się słyszeć syk, trzask i krzyk.
– Znowu się zaczyna – powiedział Conor.
Rollan niechętnie otworzył oczy. Łypiąc spod przymrużonych powiek, przyzwyczajał się do panującego pod pokładem mroku, aż zobaczył swoich przyjaciół. Conor stał przygarbiony przy prętach celi, ramiona zwiesił na drugą stronę pordzewiałych krat. Przechylił głowę i nasłuchiwał. Skrzywił się, słysząc kolejny krzyk. Rollan wytoczył się z hamaka i przeszedł obok Abeke, którą obudził dochodzący z góry hałas. Dziewczyna zazgrzytała zębami.
– To Kordelia – oznajmiła. – Kordelia Życzliwa.
Meilin dołączyła do Conora przy kratach i wzdrygnęła się na trzeci krzyk, głośniejszy i jeszcze bardziej przeszywający niż poprzednio.
– Biedny człowiek.
– Jeśli dalej będzie go męczyć, to kto stanie za sterem? – zapytał Rollan.
– Jak myślisz, co zrobił? – odparła Abeke.
Rollan wzruszył ramionami.
– Nie musiał nic robić. – Powrócił myślami do niloańskiej biblioteki w Maktabie, gdzie ich pojmano. Szukali tam Szeptacza Burz, legendarnego symbolu więzi. Mieli po swojej stronie Takodę i Xanthe, lecz zostali zdradzeni – i aresztowani – gdy udało im się odnaleźć symbol. Dwójkę ich sprzymierzeńców przykuto łańcuchami i zapakowano na statek płynący do Zielonej Przystani, a reszta ruszyła do Zhongu.
Conor spojrzał na kreski, które wydrapano na ścianie. Było ich piętnaście. Rozległo się następne syknięcie, a po nim krzyk, który przeszedł w żałosne skomlenie.
Byli tu uwięzieni od piętnastu dni. Tyle czasu nasłuchiwali już złowieszczych trzasków bicza i krzyków kolejnych pechowych biedaków, których Kordelia brała na tortury wyłącznie dlatego, że mogła. Ale czemu nie ich? Mimo że nienawidziła Rollana i jego towarzyszy, nie zdecydowała się dać upustu swojemu okrucieństwu i nie wymierzyła im chłosty. Lecz prędzej czy później zapewne znudzą jej się przypadkowi marynarze… A wtedy zejdzie tutaj i zajmie się jeńcami.
Chyba że nie zacznie od nich.
Męczące tygodnie na morzu nie upłynęły im w samotności. Przysięgli byli łowcami nagród, a interesy najwyraźniej szły im dobrze. Polowania na Zielone Płaszcze musiały przynosić niemałe zyski, bo troje z nich zamknięto tuż obok. Przyprowadzono ich parę dni temu i pojmani nie mieli dobrych wieści. Rollan zastukał w dzielącą ich ścianę.
– Śpisz, Kofe?
Odpowiedziało mu chrząknięcie i stuknięcie, po których rozległ się kaszel.
– Oczywiście. Czy ktoś mógłby w tej sytuacji zmrużyć oko?
– Na czym skończyliśmy? – zapytał Rollan.
Kofe zaniósł się serdecznym przeponowym śmiechem, który Rollan usłyszał przez drewnianą ścianę.
– Na najlepszym posiłku, jaki kiedykolwiek jedliśmy. Moim była wiewiórka. Upieczona na rożnie, w lasach na zachód od Zielonej Przystani.
– Nie brzmi zbyt wyjątkowo.
– Chłopcze, byłem wtedy naprawdę głodny. Siedziałem pod gołym księżycem, cicho, czyli tak, jak lubisz. Nie było wtedy na świecie nikogo poza mną i Wąchaczem.
Wąchacz obwieścił swoją obecność piśnięciem. W przeciwieństwie do pozostałych szczur czuł się pod pokładem jak w domu.
Razem z Kofe zamknięto Lady Cranston, daleką krewną Trunswicków, i Salamana z północnego Nilo. Troje Zielonych Płaszczy znało Rollana i jego przyjaciół, więc poczuli się pewniej, będąc z nimi na pokładzie, nawet jeśli byli tylko jeńcami.
– Myślisz, że złapali wszystkich? – spytał Rollan.
– A co, liczysz na ratunek? – odparł z westchnieniem Kofe. – Różnie może być. Przysięgli planowali to od dłuższego czasu. Nie złapano nas od razu tylko dlatego, że byliśmy daleko od Zielonej Przystani, na misji. I na pewno nie my jedni. Inne Zielone Płaszcze nadal gdzieś się ukrywają, ale skoro pojmano Olvana i Lenori, nie wygląda to dobrze. Jesteśmy zdani na siebie.
Zdani na siebie. Rollan zdążył do tego przywyknąć.
Czy aby nie miało być inaczej? Był Zielonym Płaszczem. Starodawny zakon mógł się pochwalić licznymi sojusznikami rozsianymi po świecie, a i tak rozbicie całej organizacji zajęło wrogom zaledwie kilka miesięcy. Najwyraźniej zakon gnił od środka. Przebranym za nich oszustom udało się przeniknąć do struktur Zielonych Płaszczy. Poznali ich tajemnice, rozgryźli słabości. Przysięgli zamordowali cesarza Zhongu na oczach grupy przyjaciół, gdy ci się odsłonili. Kiedy zadano im ten cios, Zielone Płaszcze zostały czym prędzej oskarżone i uwięzione.
Uwięzione. Tak jak teraz. Ucieczka była jednak możliwa.