Od czasów „Monachomachii” nic się nie zmieniło. Oni grają to samo od lat:
– Nowoczesny i „fajny” arcybiskup Józef Życiński twierdził, że gejów można wyleczyć z homoseksualizmu specjalną terapią. Skąd on to wiedział?
– Wielbiony w PRL-u kapelan „Solidarności” Henryk Jankowski uzgadniał treść „natchnionych” kazań z funkcjonariuszami SB.
– Jednym z architektów kariery naczelnego polskiego homofoba Marka Jędraszewskiego był nie kto inny jak ikoniczny homoseksualny predator arcybiskup Juliusz Paetz.
– Dobrotliwy „prymas tysiąclecia” Stefan Wyszyński zbył przedstawicieli gminy żydowskiej, którzy prosili, by w sytuacji zagrożenia pogromem w Lublinie zabrał głos. Stwierdził, że w oskarżeniach o mordy rytualne jest coś na rzeczy.
– Egzorcysta celebryta Piotr Glas, który oznajmił, że wypędził z polskiego kleru demona intelektualizmu, usłyszał właśnie zarzut nadużyć seksualnych wobec nieletnich.
– Maciej Zięba, prowincjał dominikanów, który mędrkował w uchodzących za liberalne mediach, cierpiał na manię prześladowczą. Stworzył sieć szpiegów i donosicieli, którzy informowali go o sytuacji w klasztorach.
– Sławoj Leszek Głódź za to zawsze był sobą. Lubił popić, zabawić się i przyjąć „stojącą” kopertę.
Profesor Stanisław Obirek, były ksiądz, i Artur Nowak, adwokat tropiący afery kościelne, nie mają dla nich litości.