Na początku była rzeka. Żywiołowa. Taka, co daje życie, ale i odbiera. Graniczna. Z głębią czarniejszą, niż mrok. A może jednak człowiek? Tysiące razy widziane i portretowane twarze: sąsiadów, matki, przyjaciół, przygodnie spotkanych ludzi. Ludzkie opowieści. Samotność. Chociaż pierwsze było raczej źródło, bijące właśnie tu – różne kolory wody, nieba i ziemi, brzmienie tutejszych głosów, bezkompromisowość postaw. Wreszcie przekonanie, że niczego i nikogo nie można naprawdę poznać, także samego siebie. I radość w krótkich chwilach zbliżenia się do tajemnicy.