Erupcja wulkanu Eyjafjallajökull w południowej Islandii, która miała miejsce w 2010 roku, spowodowała niemal całkowite przykrycie nieba nad Europą przez grubą warstwę pyłów wulkanicznych i zatrzymała ruch lotniczy nad większością krajów kontynentu. To wówczas mogliśmy na własne oczy zobaczyć drzemiącą pod powierzchnią Ziemi potęgę natury. Obecnie w kontekście wulkanów najczęściej słyszy się o Japonii, a przecież w Europie i na świecie mamy około ich 800 – aktywnych i ciągle drzemiących.
W Europie odnotowuje się aktywność kilkunastu wulkanów, z których większość mieści się na Islandii. Choć nie tak dawny wybuch wulkanu Eyjafjallajökull wywołał nieco zamieszania w Europie, przyjmuje się, że to eksplozja nieodległej Katli może spowodować jeszcze więcej problemów. Specjaliści zajmujący się tematem podkreślają bowiem, że zazwyczaj występują one jednocześnie. Katla wciąż grozi wybuchem, którego konsekwencje dla ruchu lotniczego nietrudno przewidzieć. Wprawdzie zdarzały się na niej eksplozje (np. w 1955 roku), ale najgroźniejszy dotąd epizod z ostatniego stulecia miał miejsce w 1918 roku – pył był wówczas wyrzucany przez 5 tygodni. To ważna data, bo przyjmuje się, ze Katla wybucha raz na sto lat. I, niestety, jest to wulkan o około 10-krotnie większej sile niż sąsiad. Niektóre źródła wskazują, że po jej wybuchu Europa przez miesiące była pokryta pyłem wulkanicznym. Z pewnością zaś może wywołać olbrzymie powodzie i inne aberracje pogodowe.
Kolejnym grożącym wulkanem na Islandii jest najbardziej czynny i najwyższy aktywny wulkan wyspy Hekla (1491 m n.p.m.). Szacuje się, że erupcja następuje tu co 10 lat, jednak tym razem Hekla milczy od 2000 roku, co w praktyce oznacza możliwość wybuchu niemal w każdej chwili i bez ostrzeżenia. W czasie erupcji wulkan wyrzuca z siebie bomby, popioły, gazy oraz lawę. I stanowi zagrożenie zwłaszcza dla ruchu lotniczego i turystycznego – jest bowiem niezwykle popularnym kierunkiem wycieczkowym.
Beerenberg – jest drugim po Etnie, pod względem wysokości, aktywnym stratowulkanem (2277 m.n.p.m.), co charakterystyczne – znacznej części pokryty lodowcem. Ostatnio wybuchł w 1985 r. i towarzyszyło mu trzęsienie o sile 5 stopni w skali Richtera. Wulkan znajduje się na Wyspie Jan Mayen (Norwegia).
Innym terenem, na którym w każdej chwili można spodziewać się wybuchów jest rejon Morza Śródziemnego. Działają tam cztery wulkany: Wezuwiusz, Etna, Stromboli i grecki Santoryn. Wezuwiusz to jeden z najgroźniejszych wulkanów świata, a do historii przeszedł jako ten, którego wybuch przyczynił się do zniszczenia Pompejów, Herkulanum i Stabie (działo się to w 79 roku). Ostatni wybuch miał miejsce w 1944 roku, od tego czasu wulkan milczy. W sumie do tej pory budził się 84 razy.
Etna z kolei jest najwyższym wulkanem Europy (3 323 m. n.p.m.), mitologia łączy go z jedną z kuźni Hefajstosa. To także jeden z najaktywniejszych wulkanów na świecie – ostatnia, dość słaba erupcja miała miejsce w maju tego roku. Etna wybuchała dotąd ponad 200 razy.
Stromboli jest włoską wyspą utworzoną przez czynny wulkan, na zboczach którego mieszkańcy uprawiają winorośl. Ostatni duży wybuch miał miejsce w 1933 roku, choć wulkan od tego czasu budził się kilkukrotnie, to jednak jego erupcje nie miały znaczącej skali (w 2003 roku osuwająca się do morza lawa wywołała jednak niewielkie tsunami).
Santoryn – w odniesieniu do starożytności funkcjonuje także nazwa Thira, obecnie to prężnie funkcjonująca pod względem turystycznym wyspa. Trudno uwierzyć, że niektórzy badacze przypisują wybuchowi tego wulkanu zatopienie mitycznej Atlantydy. W połowie II tysiąclecia p.n.e. eksplozja zniszczyła część wyspy, w jej następstwie rozwinęło się gigantyczne tsunami, a ściany krateru zapadły się. Po wybuchu, od stałego lądu oddzieliła się wyspa Thirazja, a w 1573 i 1711 wysepki – Mała, Wielka i Nowa Kajmeni. Do tej pory Santoryn wybuchał 13 razy, a od lat 50-tych ubiegłego wieku milczy.
Bardzo ciekawym wulkanem jest Marsili. Z kilku powodów: po pierwsze to podwodna góra na Morzu Tyrreńskim niedaleko Neapolu. Wierzchołek wulkanu znajduje się 450 m pod powierzchnią wody. Po drugie: przez długie lata naukowcy nie mieli pojęcia o jego istnieniu. Został odkryty dopiero w latach 50. ubiegłego stulecia. Po trzecie: nic nie wiadomo o poprzednich wybuchach tego wulkanu, a więc w zasadzie trudno przewidzieć skalę zagrożenia. Od 2011 roku wulkan wykazuje niezwykłą aktywność i grozi wybuchem niemal w każdej chwili. Istnieje też spore prawdopodobieństwo, że lawa, rozrywając ściany wulkanu, może wywołać fale tsunami, które uderzą w wybrzeża: Kampanii, Kalabrii i Sycylii.
(źródło: www.kreatywna.pl)