Łódź, historia

Jeszcze w połowie XIX w. było nie do pomyślenia, żeby pomiędzy Warszawą a Poznaniem znalazło się miejsce dla kolejnego dużego miasta. A jednak! Według oficjalnych danych w Łodzi mieszka obecnie około 700 tys. osób, co oznacza, że jest to jedno z największych miast w Polsce. Mimo że ojczyzna „krańcówek” i „migawek” zmienia się dynamicznie, to wciąż pozostaje w cieniu innych polskich aglomeracji. Czy słusznie?

Łódź początkowo była niewielką wsią położoną w granicach historycznej ziemi łęczyckiej. Pierwszą wzmiankę o tej miejscowości odnaleziono w dokumencie z 1332 r. Prawa miejskie zostały nadane dopiero 29 lipca 1423 r. w Przedborzu nad Pilicą przez króla Władysława Jagiełłę. Do końca XVII w. miejscowość była niewielkim miasteczkiem rolniczym, będącym własnością biskupstwa włocławskiego. Rozwój Łodzi dodatkowo opóźniły najazdy szwedzkie. Po II rozbiorze Polski w 1793 r. Łódź znalazła się w zaborze pruskim, jednak w 1807 r. weszła w skład Księstwa Warszawskiego, a od 1815 r. do Królestwa Polskiego, które było częścią imperium carskiej Rosji. W 1820 r. Łódź włączono do grona osad przemysłowych w kalisko-mazowieckim okręgu przemysłowym. Miastu przeznaczono rolę ośrodka tkackiego i sukienniczego. Za przekształceniem osady przemawiały głównie warunki naturalne, m.in. duże zalesienie, dzięki któremu można było zapewnić stałe dostawy drewna jako materiału budowlanego i opałowego, a także obecność niewielkich rzek o dużym spadku, którą można było wykorzystać do napędu maszyn. Łódź przekształciła się w miasto fabryczne, do którego zaczęli przybywać tkacze z różnych stron Europy, byli to głównie Niemcy i Żydzi. W 1828 r. powstał m.in. kompleks fabryczny Ludwika Geyera, dziś znany jako „Biała Fabryka”, która obecnie jest siedzibą Centralnego Muzeum Włókiennictwa. W drugiej połowie XIX w. wzrastały fortuny przemysłowe rodzin Scheiblerów, Grohmanów i Poznańskich. Właśnie wtedy Łódź ukształtowała się jako miasto czterech kultur: Polaków, Żydów, Niemców i Rosjan, co zostało opisane w powieści „Ziema obiecana” Władysława Reymonta. W 1914 r. w mieście włókniarzy mieszkało około 500 tys. osób. Prawdziwą hekatombą dla Łodzi był okres II wojny światowej, podczas którego niemieccy okupanci wymordowali prawie całą społeczność żydowską w mieście oraz wielu Polaków i przedstawicieli innych narodowości.

A kolor jego jest… biało-czerwony?
Warszawa ma swoje powstanie, Poznań i cała Wielkopolska również. Okazuje się, że Łódź także ma w swojej historii istotny zryw, choć jest on mniej znany, ale jednocześnie budzi pewne kontrowersje. Chodzi o rewolucję 1905 r., którą część historyków nazywa powstaniem łódzkim. W dniach 22–24 czerwca 1905 r. łódzcy robotnicy wystąpili zbrojnie przeciwko oddziałom carskim, domagając się m.in. poprawy warunków pracy i zaprzestania rusyfikacji. Łodzianie walczyli z żołnierzami rosyjskimi, budując barykady na ulicach i próbując przejąć kontrolę nad jak największym obszarem. Jednak walczący zostali brutalnie spacyfikowani przez przeważające siły wojsk zaborcy, co skutkowało późniejszymi represjami. Mimo to okazało się, że łódzka rewolucja przyniosła również pozytywne skutki. Jednym z nich była zgoda władz carskich na utworzenie pierwszej polskiej szkoły. 17 października 1906 r. otwarto Prywatne Progimnazjum Męskie J. Radwańskiego, w którym nauczano w języku polskim. Obecnie w miejscu dawnego progimnazjum mieści się II LO im. Gabriela Narutowicza. Łodzianie są dziś podzieleni co do oceny wydarzeń z czerwca 1905 r. Część z nich uważa, że rewolucja nie powinna być nazywana powstaniem, ponieważ miała charakter robotniczy, była inspirowana głównie przez Polską Partię Socjalistyczną. Inni natomiast podkreślają, że żądania socjalne były wyrażane na równi z dążeniami niepodległościowymi. Nie ma wątpliwości, że walka łodzian z początku XX w. był oryginalną formą sprzeciwu, która miała nieco inny charakter niż powstania, o których można przeczytać w podręcznikach szkolnych. Jednak rewolucja 1905 r. stała się ważnym elementem łódzkiej tożsamości i historii lokalnej walki o niepodległość Polski oraz prawa społeczne.

Z fabryki do marketu
Łódź rozwinęła się dzięki wielkim fabrykom. Robotnicy, którzy w nich pracowali w XIX w. i na początku XX w., nie mogli liczyć na prawa socjalne, które dziś są standardem, co stanowiło bazę dla rozwoju ruchów socjalistycznych. Po II wojnie światowej, kiedy radykalnie zmieniła się struktura narodowościowa miasta, Łódź stała się miejscem monoetnicznym, w którym zdecydowaną większość stanowili Polacy, głównie robotnicy. Ta sytuacja stała się z kolei dobrą podstawą dla władz komunistycznej Polski, które w swojej propagandzie przedstawiały Łódź jako pięknie rozwijające się miasto polskiej klasy robotniczej. Wszystko zmieniło się po 1989 r., kiedy zaczęto zamykać nierentowne łódzkie fabryki. W latach 90. XX w. nastąpił upadek łódzkiego przemysłu. Fabryki, które przez ponad sto lat stanowiły o sile ekonomicznej miasta, bezpowrotnie upadły, powodując poważny kryzys społeczny związany z rosnącym bezrobociem. Ani władze państwowe, ani samorządowe nie były w stanie szybko poradzić sobie z kryzysem związanym z transformacją gospodarczą. Dopiero po kilku latach sytuacja zaczęła się poprawiać. Do Łodzi stopniowo zaczęli przybywać zagraniczni inwestorzy, którzy stworzyli nowe miejsca pracy. Obecnie Łódź jest kojarzona głównie z marketami i centrami handlowymi. Stało się tak ze względu na ciągle rosnącą liczbę dyskontów i hipermarketów, a także powstaniem „Manufaktury”, czyli jednego z największych centrów handlowych w Europie, który został utworzony na terenie dawnego kompleksu fabrycznego Izraela Poznańskiego.

Football Factory po łódzku
Kolorytu, ale i kontrowersji dodaje walka lokalnych grup kibicowskich Widzewa i Łódzkiego Klubu Sportowego. Trwający od lat 80. konflikt spowodował, że wśród mieszkańców Łodzi widać wyraźny podział, widoczny na poszczególnych osiedlach w postaci np. napisów na murach. Niektóre z nich mają postać profesjonalnych graffiti, które urozmaicają łódzkie blokowiska, jednak niektóre straszą swoim wyglądem i nienawistnym przekazem. Mimo że konflikt kibicowski często przybiera brutalną formę, to ogromna część łodzian kocha piłkę nożną, co potwierdzają m.in. rekordowe liczby karnetów, które sprzedaje Widzew przed rozpoczęciem każdego sezonu ligowego. Mimo że łódzka drużyna obecnie występuje w II lidze piłkarskiej, to na jej mecze za każdym razem przychodzi około 15 tys. kibiców.

Wódki i pacierza nie odmawiają?
Obecnie Łódź jest miastem kontrastów, gdzie obok straszącej kamienicy stoi nowoczesny biurowiec, naprzeciwko którego mieści się piękne centrum handlowe, a tłumy kibiców skandują swoje hasła, przechodząc obok instytucji kultury. Ciekawostką jest, że to właśnie w tym mieście każdego roku notuje się najniższe w Polsce wskaźniki uczestniczenia w mszach świętych. Możliwe, że jest to związane z trudną historią Łodzi, która w okresie rozkwitu była miastem wielokulturowym, a następnie monoetnicznym pod szczególnym wpływem propagandy komunistycznej, by ostatecznie stać się miejscem kapitalistycznych kontrastów. Mimo że Łódź zawsze była miastem niejednorodnym, w którym często zachodziły radykalne zmiany, to do dziś zachowały się elementy gwary łódzkiej. Poza mieszkańcami Łodzi mało kto wie, że słowo „krańcówka” oznacza pętlę tramwajową, „migawka” bilet miesięczny, „angielka” bułkę paryską, a „ekspres” zamek błyskawiczny. Jeszcze do niedawna opisywane przeze mnie miasto powszechnie było uznawane za bardzo szare i smutne miejsce, które kojarzyło się głównie z upadkiem i patologiami. Łódź również dziś nie jest miejscem idealnym i nie kojarzy się wyłącznie pozytywnie, jednak, zgodnie ze swoją tradycją, ciągle się zmienia, tym razem na lepsze. Mimo że dla wielu łodzian jest to niezrozumiałe, miasto faktycznie przyciąga coraz więcej turystów, którzy chwalą łódzkie puby, kluby nocne i zachwycają się postindustrialnym klimatem.

 

 

 

 

 

 

Magazyn Akademicki "Koncept"