Z okazji Dnia Ziemi serwis streamingowy ARTE.tv prezentuje wstrząsający dokument prześwietlający działalność największego na świecie konsumenta drewna. Mowa o szwedzkiej marce, która rozsławiła skandynawski design i skradła serca milionów zabawnymi kampaniami marketingowymi. Jak ujawniają twórcy filmu „Władca lasów. IKEA i dewastacja przyrody”, marka ta zużywa 20 milionów metrów sześciennych drewna rocznie – oznacza to, że co dwie sekundy pod piłami pada kolejne drzewo. Okazuje się, że za kreowanym od lat wizerunkiem IKEA jako firmy przyjaznej planecie i dbającej o środowisko naturalne, kryje się gigant, który wykorzystuje nielegalnie pozyskane surowce oraz zastrasza aktywistów. Produkcja Marianne Kerfriden i Xaviera Deleu zabiera widzów w podróż od trafiających pod topór polskich lasów, po rumuńskie Karpaty, gdzie obrońcy przyrody stają się ofiarami ataków.
IKEA powstała w 1943 roku i założył ją Ingvar Kamprad, siedemnastoletni syn właściciel ziemskiego ze Smolandii, który chciał sobie początkowo dorobić na sprzedaży drobiazgów - długopisów i zapałek. W latach 50. firma zaczęła sprzedawać meble od lokalnych rzemieślników reklamując się za pośrednictwem rozsyłanych pocztą katalogów. Twórca koncernu otwarcie przyznawał, że jego imperium „narodziło się w Polsce”. Współpraca rozpoczęła się jeszcze w latach socjalizmu, od zamówienia 500 krzeseł z fabryki w Radomsku. Dziś Polska jest drugim co do wielkości producentem mebli dla szwedzkiego giganta – aż 20% produktów w sklepach IKEA pochodzi z naszego kraju. Pod znanymi na całym świecie nazwami KALLAX, HEMNES czy PAX kryje się praca polskich fabryk i polskie drewno. Meble produkowane w Lipnikach Starych (około 600 000 sztuk rocznie) trafiają do ludzi z całego świata – być może na łóżku o nazwie KURA wyprodukowanym w Polsce będą spać dzieci z Azji lub Ameryki. Z jednej strony może być to powód do dumy, z drugiej: czy nie powinniśmy się martwić, że 85-95 letnie sosny są w tym celu masowo wycinane? Bezcenne drzewa zmieniają się w niedrogie meble, które posłużą nam zaledwie przez około 15-20 lat.
Dokument prezentowany na ARTE.tv odsłania ukrytą cenę sukcesu tej marki. Za estetycznymi wnętrzami sklepów i uśmiechniętymi rodzinami z katalogów kryje się masowa wycinka polskich lasów. - To ogromna bestia pochłaniająca niewyobrażalne ilości drewna – tak o koncernie mówi Johan Stenebo, były asystent założyciela IKEA. Kamery dokumentalistów penetrują tereny, gdzie pod piłami padają nie tylko drzewa z obszarów gospodarczych, ale również te z terenów chronionych i lasów niegospodarczych. Były menedżer IKEA ujawnia w filmie, że w latach 90. firma pozyskiwała nielegalnie drewno syberyjskie, przerzucając je przez Chiny: - Jeśli potrzebujesz takich ilości drewna po niskich cenach, musisz naginać zasady. To nieuniknione – stwierdza, choć spółka stanowczo temu zaprzecza. Kosztem środowiskowym są gigantyczne wycinki lasów publicznych zarządzanych przez Lasy Państwowe, a problem wykracza daleko poza granice Polski - od Rumunii i Ukrainy ciągnie się aż po Syberię. W dokumencie widzimy dwa oblicza korporacji. Z jednej strony IKEA inwestuje w 80 turbin wiatrowych w Polsce, promuje program „Oddaj i Zyskaj" oraz deklaruje dążenie do obiegu zamkniętego do 2030 roku. Z drugiej strony w rumuńskich Karpatach systematycznie wykupuje kolejne lasy pod wycinkę, a aktywiści próbujący je chronić stają się ofiarami szykan i ataków.
Film „Władca lasów. IKEA i dewastacja przyrody” to spojrzenie za kulisy biznesu, który zdominował światowy rynek mebli. Produkcja łączy ścieżki drewna, pieniędzy i ludzkiej świadomości, stawiając niewygodne pytania o odpowiedzialność konsumentów. Dokument pokazuje, jak koncern stał się pionierem kultury szybkiej wymiany mebli, o czym otwarcie mówił sam Kamprad: - Dawniej meble kupowało się na kilka pokoleń. Dziś jest jak z garniturami – kiedyś jeden wystarczał na 20 lat, teraz kupujemy dwa rocznie. W podobnym kierunku zmierza branża meblarska. Ile ta niefrasobliwość będzie kosztowała naszą planetę? Za każdą paczką kryją się konkretne drzewa, które rosły przez dziesięciolecia, zanim w kilka minut zostały zamienione w tanie meble. Dokument zmusza do refleksji nad rzeczywistą ceną produktów z popularnych sklepów, którą płacimy nie tylko w złotówkach, ale przede wszystkim w hektarach lasów i degradacji środowiska naturalnego. To wezwanie do spojrzenia poza estetyczne wnętrza sklepów i dostrzeżenia tego, co dzieje się daleko od oczu klientów.