Frances Ethel Gumm - tak brzmi prawdziwe nazwisko Judy Garland, jednej z największych gwiazd wielkiego ekranu. 80. lat temu na ekrany kin wszedł „Czarnoksiężnik z Oz”. Film przyniósł aktorce ogromną sławę i na zawsze odmienił jej życie.
Cztery lata przed premierą filmu nieznana nikomu dziewczyna podpisała siedmioletni z wytwórnią Metro-Goldwyn-Mayer. Młoda aktorka nie do końca wpasowywała się w obowiązujący wówczas kanon piękna. Aparycja „dziewczynki z sąsiedztwa” sprawiała, że producenci i reżyserzy nie wiedzieli za bardzo w jakich rolach ja obsadzać. U samej Judy powodowało to nieustanny stres i poczucie niższości. Mimo wszystko udało jej się odnieść sukces.
„Judy chodziła do szkoły przy Metro z Avą Gardner, Laną Turner, Elizabeth Taylor, prawdziwymi pięknościami”, powiedział Charles Walters, reżyser kilku filmów z udziałem Garland. „Była wówczas wielką żyłą złota, odniosła wielki sukces, ale była brzydkim kaczątkiem... Myślę, że przez długi czas miało to bardzo szkodliwy wpływ na jej emocjonalność. Sądzę, że zostało to w niej na zawsze”.
Sam szef studia Louis B. Mayer nazywał ją swoim „małym grubaskiem”. Garland doczekała się swojej wielkiej chwili. Ta nadeszła wraz z „Czarnoksiężnikiem z Oz”. Od premiery filmu jej kariera nabrała tempa, a aktorka udowodniła, że potrafi również grać dorosłe role takie jak w „Little Nellie Kelly”. Aktorka współpracowała z MGM przez 15 lat.
W filmie Ruperta Goolda poznajemy Judy w najgorszym momencie życia, coraz mniejsze zainteresowanie publiczności, chałtury, kontrakty, które można policzyć na palcach jednej ręki. Zmęczona życiem artystka, której największym pragnieniem jest zapewnienie spokojnego bytu swoim ukochanym dzieciom. Żyjąca marzeniami kobieta, która prawie pogodziła się z faktem, że najlepsze już za nią. I wtedy pojawia się niezwykła propozycja. Okazuje się, że w Londynie, Judy Garland wciąż jest wielką gwiazdą, a publiczność pragnie oglądać ją na najlepszych scenach.
„Judy” z rewelacyjną rolą Renée Zellweger na ekrany polskich kin wejdzie 3 stycznia 2020 roku.